Nieszczęście, jak miłość, wiąże ludzi z sobą.
Szczęście jest naszą matką, nieszczęście - wychowawcą.
Nieszczęścia przebyte ten maja pożytek, ze czynią nas czułymi na nieszczęście innych.
Zawsze mamy dość siły, by znieść cudze nieszczęście.
Szczęście czy nieszczęście to prawie wszystko jedno, z wyjątkiem niezmiernie krótkich chwil złudzenia. Nic nie jest tym, czym być powinno.
Słowa spisane, nieszczęście zasiane.
Mówić mało i źle jest nieszczęściem prostaków; mówić wie i źle jest zuchwalstwem głupców; mówić wiele i dobrze jest szczęściem dowcipnych; mówić mało i dobrze jest roztropność mądrych.
Nieszczęściem jest, kiedy mały kraj ma zbyt wielu wielkich mężów.
Nieszczęście właściwie nie zmienia charakteru i nie stwarza w nim nowych rysów, ale uwypukla jedynie predyspozycje z dawna w nim istniejące.
Nieszczęście jest prawie zawsze oznaką fałszywej interpretacji życia.
Nieszczęście przychodzi do nas, lecz robi z nas to, co mu się każe: sieje, pustoszy lub zbiera, stosownie do wskazówki znalezionej na naszym progu.
Prawdziwe i jedyne nieszczęście to zupełny brak ideału.
Jęczeć nad minionym nieszczęściem, to najpewniejszy sposób, by przyciągnąć inne.
Co do szczęścia to ma ono tylko tę użyteczność, że czyni możliwym nieszczęście.
Szczęście i nieszczęście wchodzą tymi samymi drzwiami.