Kto kochając nie szuka miłości dla własnych celów, kto jest najbardziej sobą wtedy, gdy jest najgłębiej drugim, czyjej duszy nie skaziła żadna sztuczność i wymuszoność, kto jest dość silny i dość pierwotny, aby oddać się całym sobą; kto na drodze swego życia spotkał takiego człowieka - ten żył naprawdę.
Jeśli chcemy ofiarować siebie Bogu, musimy oddać wszystko, co mamy i czym jesteśmy.
Ktoś, kto wie, jak oddać życzliwość, której doświadczył, musi być przyjacielem ponad wszelką cenę.
Im mniej dóbr będziecie mieli, tym więcej będziecie mogli oddać, im więcej posiadacie, tym mniej oddacie. Jeśli więc będziecie prosić w modlitwie proście o odwagę i dawajcie z siebie, dawajcie aż do bólu. Ten rodzaj dawania nazywamy miłością.
Kobieta może oddać się w akcie cielesnym zarówno kochając, jak i nie kochając.
Człowiek, który się rodzi, wpada w marzenie, jak się wpada do morza. Jeśli usiłuje się wydostać w powietrze, jak robią niedoświadczeni, topi się. Nie! mówię panu! Jedyny sposób to nieszczęsnemu żywiołowi się poddać i wysiłkami rąk i nóg sprawić, że głębokie, głębokie morze człowieka utrzyma. Więc pan mnie pyta: jak być?
Trzeba się poddać cierpieniu. Nie opierać się. Pogodzić się z nim. Dać się mu ogarnąć. Przyjąć je w zupełności i uczynić z niego cząstkę życia. Wszystko, co z życia czerpiemy, podlega pewnej przemianie: tak samo cierpienie musi stać się miłością - oto cała tajemnica.