Życia nie da się brać garściami. Przecieka przez palce.
Moje poszukiwania tajemnicy życia zakończyłem na atomach i elektronach, które są całkowicie jego pozbawione. Gdzieś po drodze życie przelało mi się przez palce.
Trzeba oderwać się od szumów świata i wniknąć w samego siebie. Oto jestem: moje ramię, moja dłoń, moje palce, mój paznokieć. Cząstka mojego ciała, które stanowi harmonijną jedność. Ta jedność nie kończy się obrysem kształtu: tworzę wspólnotę z kamieniem, na którym siedzę, z trawą, której dotykam, z powietrzem wypełniającym mi płuca, z pejzażem wokół. Jestem sobą i jednocześnie drzewem, słońcem, ptakiem, ziemią. Ja, składnik nieogarnionej, pulsującej, doskonałej natury.
Tylko od śmierci na trzy palce bywa, kto w łodzi pływa.
Kto wspina się na palce, nie stoi mocno na ziemi.
Kobieta powinna mieć: - trzy rzeczy białe: skórę, zęby i ręce; - trzy czarne: oczy, brwi i rzęsy; - trzy czerwone: wargi, policzki i paznokcie; - trzy długie: ciało, włosy i ręce; - trzy krótkie: zęby, uszy i stopy; - trzy szerokie: klatkę piersiową, czoło i odstępy między brwiami; - trzy wąskie: usta, talię i kostkę; - trzy tłuste: ramiona, uda i łydki; - trzy delikatne: palce, włosy i wargi; - trzy małe: głowę, podbródek i nos.