Trzeba wyzwolić się ze strachu bogów i śmierci.
Ileż śmierci trzeba nam przeżyć, by się nauczyć, że i my umrzemy.
Śmierć, kiedy śpisz przychodzi. A śnić będziesz, ze wcale nie trzeba oddychać, że cisza bez oddechu to niezła muzyka, jesteś mały jak iskra i gaśniesz do taktu. Śmierć tylko taka. Bólu więcej miałeś trzymając różę w ręce i większe czułeś przerażenie widząc, że płatek spadł na ziemię. Świat tylko taki. Tylko tak żyć. I umierać tylko tyle. A wszystko inne - jest jak Bach chwilowo grany na pile.
Śmierci tak trzeba uczyć się jak życia.
Trzeba nam się przygotować do pierwszej śmierci, niżeli do życia.
Aby wytrwać w sztuce trzeba czegoś innego i czegoś więcej niż wrodzonego talentu; trzeba namiętności i cierpienia, które wypełniają życie i nadają mu sens. W przeciwnym razie nie tworzy się, lecz pisze się książki.
Im dzieło bliższe celu, tym ciszej pielęgnować je trzeba.
Nie ma żadnej reguły na stworzenie dobrej sztuki. Ale trzeba do tego dużo złośliwości.
Trzeba na pewno mniej wytrwałości i mniej wysiłku, aby pozwolić sztuce dojrzeć, niż aby zapobiec następnie jej zgniciu.
W sztuce trzeba zawsze celować trochę wyżej niż się trafia.
Czasami trzeba usiąść obok i czyjąś dłoń zamknąć w swojej dłoni, wtedy nawet łzy będą smakować jak szczęście.
Przez poszukiwanie szczęścia dla niego samego osiąga się tylko nudę i aby znaleźć szczęście, trzeba szukać czegoś innego niż szczęście.
Być szczęśliwym - tego trzeba się uczyć.
Szczęście ma większą wartość, gdy trzeba je opłacić.
Jeśli chce się demokracji, trzeba pogodzić się z odrobiną nieudolności.