Kula u nogi - ziemia.
Nie ma wątpliwości, że ziemia nasza nie jest dla aniołów.
Ziemia jest kolebką ludzkości, ale nie można wiecznie żyć w kolebce.
Ziemia wciąż traci grunt pod nogami.
Ziemia dla jednych jest matką, a dla drugich macochą.
Ziemia to kropka pod znakiem zapytania.
Ziemia, planeta ludzi.
Przez zdrowie rozumiem możność istnienia pełnym, dojrzałym, żywym, radosnym życiem, w ścisłym związku z tym, co kocham - ziemią i wszystkimi jej cudownościami.
I ziemia naszym kosztem się kręci.
Trzeba oderwać się od szumów świata i wniknąć w samego siebie. Oto jestem: moje ramię, moja dłoń, moje palce, mój paznokieć. Cząstka mojego ciała, które stanowi harmonijną jedność. Ta jedność nie kończy się obrysem kształtu: tworzę wspólnotę z kamieniem, na którym siedzę, z trawą, której dotykam, z powietrzem wypełniającym mi płuca, z pejzażem wokół. Jestem sobą i jednocześnie drzewem, słońcem, ptakiem, ziemią. Ja, składnik nieogarnionej, pulsującej, doskonałej natury.
Tak mało na świecie dobroci, a tyle jej światu potrzeba. Nią życie jak słońcem się świeci, nią ziemia się zbliża do nieba.
Ludzie przychodzą i odchodzą, a ty nie przywiązujesz do tego większej wagi. Lecz kiedy przychodzi przyjaciel, w twoim życiu wschodzi słońce, powietrze staje się rześkie, kwiaty zakwitają, niebo się rozjaśnia, a noc staje się głębsza. Cała ziemia się ożywia i nawet ptaki śpiewają radośniej.
Przez zdrowie rozumiem możność istnienia pełnym, dojrzałym, żywym, radosnym życiem, w ścisłym związku z tym, co kocham - ziemią i wszystkimi jej cudownościami.